


Przyszła kryska na matyska, jak to mówią. Oto ja, która się wiecznie wyśmiewała z żywieniowych ortodoksów, a szczególnie z bezglutenowców z wyboru i ludzi unikających cukru jak ognia… jestem na diecie bez mąki pszennej i cukru, właśnie! Nie wchodząc w szczegóły, nie chciałam żyć bez słodyczy, tak całkiem całkiem. Znalazłam przepis na fajne ciasto bananowe bez mąki i cukru, na wiórkach kokosowych i było nawet smaczne, ale naszło mnie na czekoladowe. Szybkie, ze składników zawsze dostępnych. Nie znalazłam takiego przepisu, więc zdesperowana, ale i zdeterminowana wbiegłam do kuchni i zaczęłam wrzucać do miski wszystko, co uznałam, że może się sprawdzić. Spisany później przepis wygląda bardzo osobliwie, ale ciasto wyszło genialne! W ciągu ostatnich trzech tygodni upiekłam je ok. 7-8 razy… Na szczęście nie zjadłam wszystkiego sama =)
Składniki:
Przygotowanie:
Banana rozgniatamy widelcem na papkę a jabłka ścieramy na dużych oczkach. Dodajemy pozostałe składniki i wszystko miksujemy do połączenia się składników. Ciasto wylewamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170°C na 25-35 minut.
UWAGA! Jeśli chcecie uzyskać mokre ciasto a’la chocolate fudge to po wyjęciu ciasta z piekarnika (po 25 minutach) szczelnie owińcie je bawełnianą ściereczką lub przełóżcie do pojemnika z przykrywką i zamknijcie (pozostawiając szczelinkę, żeby gorąc uciekał). Właśnie takie ciasto widnieje na zdjęciu. Jeśli natomiast będziecie chłodzić ciasto na wolnym powietrzu po pieczeniu go ciut dłużej to uzyskacie klasyczne ciasto, nie chcę powiedzieć suche ani zbite, ale nie takie mokre jak w wersji pierwszej =)
Klasyfikuję przepis jako bezglutenowy, ponieważ wystarczy posiadać certyfikowane płatki owsiane i bezglutenowy proszek do pieczenia, żeby zrobić w 100% bezglutenowe ciasto.