


Wow, minęło prawie półtora roku od ostatniego przepisu tutaj. Przykre, ale prawdziwe… Dzisiejszy przepis wcale nie jest wielce ambitny, jaki może powinien być na powrót po tylu miesiącach nieobecności, ale jest ważny z powodu kolejnych ważnych decyzji, jakie podjęłam w związku z moim odżywianiem. Otóż KONIEC Z OLEJEM PALMOWYM. Jeden składnik. Niewielka zmiana? Kolosalna.
Olej palmowy znajdziecie w produktach wszelakich – od mydeł i biopaliwa przez chipsy aż po dietetyczne sucharki, a już z pewnością jest we wszystkich słodyczach i wielu przekąskach. Od dziś, żeby popełnić słodki grzech będę musiała zrobić sobie deser od podstaw, kupić bio-ciasteczka za 8zł albo będę musiała zadowolić się herbatą i kanapką z dżemem domowej roboty. Na co dzień nie stanowi to dla mnie żadnego problemu, ale jak trafię na poczęstunek do znajomych albo hormony zaczną mi szaleć to będę chciała zjeść co najmniej kilkanaście ciastek i wtedy będę cierpieć.
Ale jak porównać moje cierpienie na „palmowym głodzie” z cierpieniem tych, gdzie olej palmowy się produkuje? Mowa tu zarówno o roślinach, zwierzętach jak i ludziach. W tej chwili, gdy publikuję ten post, w Indonezji sytuacja ma się TAK. Czy smak ulubionych ciasteczek jest tego wart?
Olej palmowy rzuciłam ok. 10 dni temu. Na razie nie miałam chwili słabości, może dlatego, że to strasznie krótko, może dlatego, że kupiłam na spróbowanie owe bio-ciasteczka za 8zł, może dlatego, że brat przyniósł czekoladę, która nie miała oleju palmowego ani „tłuszczu roślinnego” w składzie – taka nazwa to pułapka, oznacza nic innego jak olej palmowy. W każdym razie według moich zamiarów pożegnałam się z tym składnikiem na stałe, tak jak z mięsem, które rzuciłam z dnia na dzień 8,5 roku temu. Mam nadzieję za kilka lat powiedzieć, że oleju palmowego nie zjadłam świadomie przez wszystkie dni tego okresu.
A teraz po długim wstępie pora zacząć propagowanie zdrowych oraz etycznych słodyczy. Dzisiaj padło na inspirację z fanpage’a, który pomaga, już przed wyjściem na zakupy, zapoznać się z tym co dobre, a co nie. Mowa o Czytaj Skład i chałwie sezamowej. TUTAJ macie ich analizę chałwy dostępnej na rynku.
Składniki:
Przygotowanie:
Sezam należy dobrze zmielić w elektrycznym młynku i przełożyć do wąskiego i wysokiego naczynia. Dodać miód, szczyptę soli i zmiksować. Sprawdzić czy odpowiada nam słodkość i ewentualnie dodać albo miodu albo sezamu. Dorzucić posiekane orzechy włoskie i zmiksować ponownie. Przełożyć do wybranego pojemnika, ugnieść, schłodzić albo i nie – gotowe!
Uwagi:
Dziwi mnie to, ze rozpratrujesz okrutnosc oleju palmowego, a wciaz jesz miod.
Z całym szacunkiem, ale nie widzę przeciwwskazań do jedzenia miodu, jako osoba, która spędzała wakacje w pasiece i wie o czym mówi. Miałam natomiast „ale”, kiedy wyprowadzano krowę do ciężarówki, aby wywieźć ją do rzeźni i mam „ale”, kiedy widzę, jak producenci oleju palmowego traktują środowisko naturalne. Nawet najgorszy pszczelarz nie wyrządza krzywdy mogącej równać się z tą, jaką wyrządzają Ci od oleju palmowego. W dzisiejszych czasach, kiedy pszczoły giną na masową skalę powinniśmy wręcz wspierać małe, ekologiczne pasieki, ponieważ osoby, które je prowadzą pomagają pszczołom przeżyć i się rozmnażać, w co raz mniej sprzyjających do tego warunkach.
Użyłaś łuszczonego sezamu czy niełuszczonego? Mi z niełuszczonego wychodzi gorzka.
Ja używałam łuszczonego, tak, zapomniałam dopisać!